Lato minęło bezpowrotnie, choć ciepłe jesienne dni wciąż przypominają o okresie niepodzielnego panowania słońca. Gdy po urlopie pozostały już tylko wspomnienia, o wspaniałych chwilach spędzonych na łonie natury przypominają zdjęcia. Dla mnie nie są to panoramiczne ujęcia monumentalnych zachodów słońca czy samotnego jelenia na „górszczycie” niczym w bawarskim landszafcie. To portrety drobnych stworzeń, których na co dzień nie zaszczycamy nawet skrawkiem uwagi (no, może gdy taka istota wpadnie nam do kawy), są dla mnie najcenniejszą pamiątką lata. Do zajrzenia choć na chwilę w ten magiczny mikrokosmos, tak bliski a przecież tak obcy, zapraszam was tym razem.